Anna - to kolejna osoba, którą zainteresowaliśmy się w ramach 'Projektu Messing'
Kolejny tekst jednego z naszych koordynatorów Projektu Messing. Tym razem opisał postać Anny, którą także zainteresował się nasze zespół.
/zdjęcie z Archiwum FN nie mające nic wspólnego z opisywaną osobą, a jedynie będącą ilustracją do tekstu/
[...] Na wstępie, pragnę zwrócić uwagę, że przedstawiana w dzisiejszym tekście osoba, również pochodzi z południa Polski – tak jak poprzednie i tak jak następne, które będziemy prezentować. Anna – bo prosi by ją tak nazywać, mieszkała w górach przez pierwsze lata swojego życia.
Dzieckiem była wrażliwym i nieśmiałym. Odkąd pamięta zawsze chadzała własnymi ścieżkami i często wybierała te mniej uczęszczane przez innych. Nie stroniła od ludzi, ale zawsze trzymała się raczej na uboczu (czyli jak większość osób o podobnych uzdolnieniach, z którymi jesteśmy w kontakcie).
Od dziecka ciągnęło ją do lasu – na łono przyrody. Nie bała się nigdy, nawet jako dziecko, samotnych wędrówek. Nigdy zresztą nie miała poczucia, że jestem sama.
Zawsze była też ciekawa świata. Od małego też wyczuwała energie i intuicyjnie wiedziała więcej i prędzej niż inni ludzie. Dosyć długo w ogóle nie zdawała sobie sprawy , że jest to coś szczególnego. Myślała, że wszyscy tak mają i dziwiła się , że nikt jej nie rozumie.
Długo trwało, zanim nauczyła się ogarniać jakoś swoje „zdolności” „przypadłości” i nie wychylać się zbytnio w środowisku, w którym nie znajdywała zrozumienia.
Młodość Anny przypadała na lata kiedy w Polsce panował komunizm i pragmatyzm a zainteresowanie wiedzą duchową , nie mówiąc już o zjawiskach paranormalnych nie było mile widziane. Chcąc nie chcąc musiała przyjąć do wiadomości, że chyba jednak trochę różni się od rówieśników. Że np. w nocy śni jej się osoba dawno niewidziana, a na drogi dzień ta osoba telefonuje. Często wiedziała z wyprzedzeniem jak cos ważnego w rodzinie lub w kręgu znajomych miało się wydarzyć.
Zawsze gdzieś w podświadomości tkwiło w Annie przekonanie, by najpierw poznać samą siebie, swoją psyche, swój charakter, rozpoznać swój cel w życiu. Obecnie już, że to jest właściwe podejście: „Znając siebie łatwiej poznać i zrozumieć innych. Ponieważ wszyscy jesteśmy jednością. W gruncie rzeczy każdy człowiek jest taki sam. Majowie do dzisiaj używają jako pozdrowienia zwrotu - In`lakech - czyli - Ja jestem innym Ty-To mówi samo za siebie. Cos w tym jest.”
W tłumie zawsze czuła się źle. Długo nie wiedziała dlaczego. Aż odkryła, że ma to ścisły związek z jej wrażliwością i że odbiera energie, myśli i intencje ludzi na tyle silnie, że ma to wpływ na pogarszanie się jej samopoczucia. Zaczęła więc zgłębiać wiedzę na temat tego jak się chronić, co robić, jak żyć , żeby nie szkodzić sobie.
Przez dobrych kilka lat usiłowała nie zwracać uwagi na podszepty intuicji , zamykała swoje trzecie oko na ile się dało. Jednak to co starała się robić świadomie nijak się miało do tego do czego zmierzała jej Dusza i jej Przewodnicy Duchowi prowadzący ją dalej w snach i poprzez sny uczący ją, przekazujący ogrom wiedzy duchowej i przygotowujący ją do czegoś, co jeszcze dzisiaj nie do końca jest dla niej jasne i czytelne.
W końcu nadszedł czas, kiedy w swoich poszukiwaniach i odbieraniu świata nie była osamotniona. Zaczęła spotykać ludzi podobnie myślących , którzy słuchali jej ze zrozumieniem, a nie z pobłażliwym uśmiechem na twarzy. Ludzi którzy wnieśli bardzo wiele światła i nowej wiedzy w jej życie. Dzięki nim przestała się „ukrywać”, wstydzić tego, że jest wrażliwsza od innych. Stała się pewniejsza siebie i przestała bać się swojej „inności”. Im bardziej była świadoma, tym silniejsza. Ciągle jednak , i tak jest do dzisiaj , woli samotność i ścieżki mniej uczęszczane przez innych niż tłumy i główne arterie.
Nauczyła się chronić przed tym co niechciane i niepotrzebne. W tłumie i metropoliach otwiera się tylko na to co konieczne i wtedy kiedy trzeba. Na wsi, w lesie, na pustyni , w górach, wszędzie tam gdzie jest dużo przestrzeni otwiera się na swobodny przepływ energii, łączy się z naturą i całym Wszechświatem i to jest dla Anny najpiękniejsze uczucie jakie tylko można sobie wyobrazić.
Nie sposób w paru zdaniach zawrzeć wszystkiego, całej jej dotychczasowej drogi i tego przez co przeszła i co było jej udziałem. A jak sama mówi -nie było lekko.
Nigdy , jak mówi, nie miewała, ani nie ma jakichś spektakularnych wizji. Nie wpada w trans. Nie pisze też pismem automatycznym ani tym podobne.
Wydarzenia które mają nastąpić najczęściej ukazują jej się w snach. Miewa też silne tzw. przeczucia. Swoje przewidywania przyszłości dzieli na dwie grupy:
- Jeśli ma się cos wydarzyć jej osobiście albo komuś z najbliższej rodziny to ona to po prostu wcześniej WIE. Jakoś tak normalnie, w głowie (Myślach) pojawia się wiedza, informacja, że cos się wydarzy. Nie zawsze wiadomo kogo dokładnie może to dotyczyć, jednak zawsze jest to znak, żeby Anna albo Jej najbliżsi uważali na siebie. Czasem jednak nawet ta wcześniejsza wiedza nie chroni przed tym co się ma wydarzyć. Z tego wyciąga wniosek, że pewne rzeczy zapisane w Kronice Akaszy wydarzą się tak czy owak, że zapisane jest to w naszej drodze życia ( takie a nie inne doświadczenie), a ona po prostu jakoś do tej Kroniki wcześniej się podłącza i wie. Ale tez możliwe jest, że to Jej przewodnicy duchowi albo Anioł Stróż, daje znak. Trochę to jednak dla Anny dziwne, zważywszy na to, że pewnych wypadków nie sposób jest uniknąć. Wgląd w matrycę wszechświata pasuje jej tu jakoś bardziej - jako wytłumaczenie tego, że wie co się zdarzy.
- Inaczej wygląda sprawa z wydarzeniami ze świata. Te zawsze są Jej pokazywane w snach. Przynajmniej tak było do tej pory. Przez wiele lat zapisywała sny, żeby potem móc do nich wrócić i je zinterpretować.
Ma kilka zeszytów zapisanych snami, z datami. Niektóre sny dotyczą głównie Jej samej.
Kilka jednak dotyczyło ogólniejszej historii.
Śnił się Jej np. Papież Jan Paweł II. Dziwiło Ją to o tyle, że nigdy nie była jakąś zagorzałą katoliczką a do kościoła chodzi sporadycznie. Nawet nie wiedziała dokładnie ile Papież ma lat i że jest tak bardzo chory. A tu nagle w śnie On się pojawia.. Jakby gdzieś przepływa w oddali, ale na tyle blisko, że jest rozpoznawalny. Patrzy, wyciąga rękę w geście błogosławieństwa , uśmiecha się tym swoim ciepłym uśmiechem i „przepływa”, oddala się w inna stronę. Anna pamięta nawet to, że nadszedł z prawej a odchodził w lewą stronę. A kilka tygodni później odszedł z tego świata na zawsze. Od razu skojarzyła swój sen z tym, że On się żegnał z tym wymiarem. A mając tak wielką siłę duchowego Awatara, przypuściła, że ukazał się wielu, wielu ludziom na całym świecie w swych ostatnich dniach. Żegnał się z tym światem i z każdym z osobna.
Innym sen sprzed lat, który utkwił Jej w pamięci, tez dotyczył znanej osoby. Widziała w nim wojskowe helikoptery w akcji, latały tam i z powrotem , w dole coś się chyba paliło, był dym. W jednym helikopterze siedział Fidel Castro. Wtedy jeszcze „Główny Dowodzący” na Kubie. I ten właśnie helikopter spadł na Ziemię a Castro zginął.
Za kilka dni, a może nawet na drugi dzień w Gazecie Wyborczej Anna przeczytała, że Fidel Castro ostro zachorował, dostał zapaści czy coś takiego i jest nieprzytomny w szpitalu: „Niby żył, ale chyba od tego czasu długo w śpiączce i suma sumarum już nigdy się nie podniósł na tyle, żeby dalej rządzić Kubą. Czyli w pewnym sensie sen też był proroczy, chociaż niedokładnie. Chociaż, kto wie ? Jak to tam naprawdę było ? Może i był jakiś wypadek helikoptera i od tego czasu Castro w śpiączce był? Kto wie ? Nigdy nie chciałam tego dociekać. Teorie spiskowe to nie moja bajka. Nawet znowu zdziwił mnie ten sen, ponieważ nigdy nie interesowałam się polityką i nigdy nie byłam na bieżąco z aktualnymi wydarzeniami w świcie polityki. Wolę świat natury i duchowy.”
Trzeci sen to całkiem świeża historia sprzed zaledwie kilkunastu dni. Znowu dotyczy Osobistości. Tym razem śnił się Annie Dalaj Lama : ”Jest już od pewnego czasu na tzw.emeryturze, ale nadal jeździ po świecie , uczestniczy w spotkaniach i jest aktywny na ile wiek i zdrowie mu pozwala.Tu akurat to, że Dalaj Lama mi się przyśnił nie zdziwiło mnie wcale, zastanawiałam się tylko co ten sen miał oznaczać. Krótka dygresja dlaczego nie zdziwił mnie sen o Dalaj Lamie. Od wielu lat interesuję się buddyzmem , również od wielu lat pracuję i mieszkam okresowo w jednym z niemieckich miast, gdzie Dalaj Lama często ( co 3-4 lata) przyjeżdża , spędza kilka dni prowadząc spotkania i wykłady , na które przybywają z całej Europy tysiące ludzi. I właśnie niedawno (kilkanaście dni temu) miała miejsce jego kolejna wizyta w tym pięknym wielokulturowym mieście. Wszystko było zaplanowane tak, że Dalaj Lama przyleci w określonym dniu w którym miało się odbyć uroczyste otwarcie nowej siedziby tzw. Domu tybetańskiego w Niemczech. Zaproszeni byli notable niemieckiej sceny politycznej i wiele innych Ważnych Osób, otwarcie zaplanowane było bardzo uroczyście. Mój sen – zjeżdżam windą do podziemi , stoję w wąskim korytarzu, „coś” popchnęło mnie naprzód w stronę pomieszczeń, z których dochodziły odgłosy mnichów śpiewających mantry buddyjskie. Do tych pomieszczeń prowadziło dwoje łukowato sklepionych otworów. Nie można było do pomieszczeń gdzie byli mnisi wejść, tylko zaglądać, robiłam to raz z lewej raz z prawej strony. Na korytarzu zbierało się coraz więcej ludzi. W pewnym momencie, „wiedziałam,”, że tam jest z mnichami Dalaj Lama, mimo że nie było widać jak wchodzi. Zaglądałam przez jeden otwór i widziałam, że Dalaj lama jest jakiś zmieniony, jakby chory i wychudzony. Lewą rękę podnosił w geście błogosławieństwa, ale miał ją obandażowaną od łokcia do nadgarstka. Potem Mnisi z Dalaj Lama szykowali się do wyjścia. Cieszyłam się że mogę być tak blisko. Ktoś z zebranych na korytarzu ludzi zapytał czy ja chcę mieć porządne zdjęcie z Dalaj Lamą. Chciałam. Niestety , aparat fotograficzny odmówił posłuszeństwa. Dalaj Lama wyszedł w asyście mnichów , a ja cieszyłam się tym, że mam okazję, która nie dana jest wszystkim z tak bliska z nim ,choć krótko, obcować. Ten sen pamiętam tak dobrze, bo był niedawno. Ale zakończenie tej historii jest takie, że Dalaj Lama wcale w zaplanowanym dniu w niemieckim mieście się nie zjawił !
Przyleciał dopiero dzień później. Całe oficjalne otwarcie Tibethaus Deutschland się odbyło, ale bez niego. Oficjalne wytłumaczenie było takie, że samolot , czy tez helikopter ( teraz nie pamiętam), którym miał lecieć Dalaj Lama miał awarię i dlatego Jego Świątobliwość nie doleciał na czas. W moim śnie On miał obandażowaną rękę którą podnosił w geście błogosławieństwa. Czyli był to jakby symbol tego, że cos jest nie tak, coś nie wyjdzie z planu.
Mój sen był na kilka dni przed planowanym przybyciem Dalaj Lamy.
To są 3 przykłady , ale snów ma o wiele, wiele więcej zapisanych. Przebywa obecnie jednak poza Polską i nie ma przy sobie swoich zeszytów Niektóre dopiero po czasie weryfikuje. Po czasie stają się zrozumiałe dla niej zrozumiałe.
Anna często powtarza że " nie musi widzieć, żeby wiedzieć ".
Od kiedy pamięta ma świetne połączenie telepatyczne z osobami bliskimi, tak rodziną jak i znajomymi bliższymi i dalszymi. Jak pisała w mailu do FN brała też udział w eksperymencie Nautilusa Radia ZET i Nieznanego Świata w roku chyba 1998 albo 1999.
Tam poszło jej trochę gorzej bo odebrała tylko połowę przekazu p.Ostrzyckiej. Ale była wtedy prawie 20 lat młodsza , a obserwuje, że odbieranie telepatyczne z biegiem czasu wychodzi jej coraz lepiej- jeśli można tak to określić.
Bardzo często, może nawet zawsze, wie , co ludzie myślą naprawdę rozmawiając .
Jak wiadomo, nie zawsze słowa wypowiadane głośno, pokrywają się z tym , co dana osoba rzeczywiście myśli. Przyzwyczaiła się do tego , już jej to nie irytuje.
Jednocześnie wie też, że my jako Dusze chcemy za wszelką cenę doświadczać. Różności doświadczać. Życia w materii, w ciele na ziemi, która jest z wielu względów wyjątkowa i naprawdę sporo Dusz chce się inkarnować właśnie tutaj, właśnie teraz w tych tak trudnych czasach. W dobie zmian i wielkich przekształceń. To wielki przywilej być właśnie tu i teraz na Ziemi. Nawet jak niektórym się wydaje, że tak trudno jest i będzie jeszcze trudniej. (bo będzie).
Anna ma dość silne przekonanie , że Polska z tego całego globalnego zamieszania , wynikającego z przechodzenia Ziemi w inny -wyższy- wymiar wyjdzie obronną ręką.
Mimo, że teraz wydaje się to niemożliwe, jednak w niedalekiej przyszłości sytuacja u nas zacznie się znacznie poprawiać. Cos Jej mówi, że mamy się nie bać. Jako kraj i naród.
Z powodu coraz bardziej napiętej sytuacji w Europie Zachodniej i związanymi z tym trudnościami i dużymi ograniczeniami w codziennym życiu , masowo zaczną wracać do Polski emigranci.
Kto tego nie zrobi może żałować. Islamizacja Europy będzie postępować, nie będzie bezpiecznie. Terror i inwigilacja i kontrola ze strony tzw. służb bezpieczeństwa.
Sama pracuje od wielu lat w Niemczech , ale coraz częściej jakiś głos wewnętrzny jej mówi, żeby zacząć "zwijać żagle". Że czas na powrót do domu, że tylko u nas będzie bezpiecznie. Cokolwiek by to miało oznaczać. Przypuszcza, że Jej przeczucia dotyczą tak różnych zamieszek , ataków terrorystycznych jak i katastrof naturalnych. To znaczy, że Polskę , jeśli w ogóle to dotknie to w małym stopniu. W ogóle to Anna ma silne wrażenie, że stanie się coś co diametralnie zmieni obraz planety oraz nas Ziemian. Obecny system runie całkowicie Za ok. 20 lat . Juz niebawem będzie "zielone światło" dla nowych przyjaznych środowisku technologii , które są juz od dawna znane, lecz na razie ukrywane lub bojkotowane.
Ludzie będą coraz bardziej zależni od różnych gadżetów cyfrowych, bez których codzienna egzystencja przestanie być możliwa. Wcześniej czy później , czy tego będziemy chcieli czy nie, każdy będzie miał implant identyfikacyjny, który zastąpi dzisiejsze dowody osobiste. Generalnie ludzie będą nadal przemieszczać się po świecie w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Wszystkie nacje wymieszają się jeszcze bardziej. To jednak doprowadzi do zwiększenia tolerancji i poprawy stosunków międzyludzkich. Ludzie podzielą się na tych którzy utkwili w 3 wymiarze i na tych co podnieśli swoje wibracje do wymiaru 5 i wyższych. Co juz nawet teraz jest widoczne.
Anna tez widzi i wie, że sporo będzie katastrof naturalnych i różnych innych trudnych przypadków i wypadków na naszej pięknej planecie. Ale jednak jeśli chodzi o Polskę właśnie, to nas ominie jakoś bokiem to całe zamieszanie. Będzie się działo , ale nie sądzi, żebyśmy byli narażeni jakoś bardzo na wielkie zniszczenia. Przynajmniej nie na wielka skalę.
Anna zgodziła się też ze mną , że chipowanie jest niedobre i należy go unikać jak tylko się da, ale obawia się, że za jakiś czas życie bez chipa okaże się niemożliwe.
Anna twierdzi, że zmiany na Ziemi będą jeszcze przybierały na sile i przez następne 20 lat możemy spodziewać się sporego "przemeblowania" na naszej pięknej planecie :
„Stare struktury runą w posadach, wyłoni się nowa prawda. To się już dzieje, proces jest zauważalny i przybiera na sile. Bardzo szybko równocześnie wzrasta świadomość ludzi , tak lokalna jak i globalna. Do głosu dojdą młodzi ludzie z zupełnie nowym, innym niż dotychczasowym podejściem do życia i problemów świata. Oni wprowadzą nowe prawa i nowe technologie. Przyjazne dla człowieka i środowiska. Stanie się tak jednak dopiero po tym, jak świat dotknie jakiś naprawdę wielki kataklizm o globalnym zasięgu. To wstrząśnie ludzkością na tyle, że zmienią dotychczasowy sposób postrzegania. Wiele dusz odejdzie z tego świata. Ludzie będą ginąć i umierac masowo. Jak pisałam juz wcześniej nasz kraj, Polska wyjdzie z tego całego zamieszania w miarę obronną ręką. Nie będzie zbyt wiele strat ani zniszczeń.
Za jakieś 20 do 30 lat człowiek będzie mógł i chciał osiedlać się na innej planecie. Wielu z tego skorzysta. Inni zostaną na Ziemi, lecz będą musieli zaczynać wszystko prawie od nowa.”
Wiedziałem, że Anna korzysta z Kalendarza Majów więc poprosiłem ją o kilka słów w jego temacie:
„Postaram się w paru słowach napisać o tym jak korzystam z tzw. Kalendarza Majów, chociaż lepiej brzmi i pasuje nazwa Majańska Rachuba Czasu. Na początek zaznaczę, że Majowie posługują się więcej niż jednym kalendarzem. Ja korzystam z Tzolkin. Kalendarz ten to wielowymiarowe i wielopoziomowe narzędzie do poszerzania świadomości i samopoznania. Przybliża on prawa rządzące wszechświatem, cykliczność wydarzeń, czasem pozwala przewidzieć nadchodzące zdarzenia, pomaga analizować to co się już stało itp. Znając swój KIN urodzeniowy można oprócz analizy charakteru i osobowości poznać cel i zadania jakie mamy przed sobą w danym wcieleniu.
Doskonale uzupełnia się z numerologią. Przy robieniu portretów numerologicznych oprócz klasycznej numerologii wykorzystuję też wiedzę zawartą w Tzolkin. Skąd Majowie mieli taką wiedzę ? Są różne spekulacje. Ja uważam że ich cywilizacja jest o wiele starsza niż się powszechnie uznaje. Majowie jako rozwinięta cywilizacja byli na Ziemi już nawet kilka tysięcy lat temu. Na skutek katastrofy która dotknęła Ziemię ewakuowali się w Kosmos(ogólnie mówiąc). Niektórzy z nich zostali na Ziemi i skoncentrowali się na podtrzymaniu wiedzy jaką ludzkość posiadała przed katastrofą. Ci którzy odlecieli po czasie zaczęli wracać na Ziemię by przypominać to co było, pomagać w dalszym rozwoju oraz przynosić nową wiedzę. W 14, 15 wieku naszej ery Majowie niespodziewanie opuścili swoje miasta i piramidy i prawie wszyscy nagle zniknęli. Ja uważam, że zostali po prostu przeniesieni w inny wymiar. Pomogli im w tym potomkowie tych Majów którzy opuścili Ziemię przed wieloma tysiącami lat. Dlaczego tak się stało nie wiem.”
Anna obiecała skupić się jeszcze nad przyszłością i jak będą to istotne informacje – dać znać.
Autor tekstu: Mirek, koordynator Projektu Messing
Poniżej znajduje się lista komentarzy.
Czw, 25 sty 2018 20:46 | brak oceny
grześ | Gość
Dziękujemy za ocenę.