start

Główna / WSZYSTKIE TEKSTY OPUBLIKOWANE W SERWISIE

Pt, 29 maj 2020 09:06 | Czytany: 2462x | Komentarzy: 0

REINKARNACJA - W POLSCE TAKŻE PROWADZONO BADANIA NAUKOWE O WĘDRÓWCE DUSZ

Dzień dobry. Przesyłam tekst dotyczący reinkarnacji z naukowego punktu widzenia, opierając się na badaniach przeprowadzonych w Polsce przez prof. dr hab Lidię Stawowską, oraz dr Helen Wambach. Napisałam go jako rodzaj małego prezentu dla Fundacji Nautilus z okazji 24 rocznicy pojawienia się w sieci, która miała miejsce 27 maja, jak przeczytałam na stronie. Jednocześnie przesyłam życzenia dalszego rozwoju i wszystkiego co dobre dla wszystkich związanych z Fundacją :) [...] Badania profesor Lidii Stawowskiej były przeprowadzone wiele lat temu, ale nie ma to żadnego wpływu na wyniki badań - są cały czas aktualne, ponieważ metody jakie zastosowała profesor Stawowska są cały czas praktykowane. Poza tym jak dotąd żaden inny naukowiec w Polsce takich szczegółowych badań nad tym zagadnieniem już się nie podjął, a profesor Lidia Stawowska zasługuje, aby znalazła się na łamach Nautilusa, ponieważ jak można się domyślać, za podjęcie się badań nad reinkarnacją spotkał ją ostracyzm ze strony środowiska akademickiego. Ona jako silna, stanowcza kobieta nie przejmowała się tym, robiła swoje, zdając sobie sprawę, że jej przeciwnicy nie rozumieją, czym się tak naprawdę zajmuje... Pozdrawiam Beata Dąbek.





Reinkarnacja-oficjalne i jak dotąd jedyne badania nad tym zjawiskiem w Polsce przeprowadzone przez prof. Lidię Stawowską

" Z prochu powstałeś w proch się obrócisz "- to absolutna bzdura. Nie da się sprowadzić  istoty życia wyłącznie do ciała. Nasze życie jest wieczne !"
" Śmierć nie istnieje - potwierdza to coraz więcej badań naukowych. Dlatego strach przed nią nie ma najmniejszego sensu !".




Te odważne słowa w jednym z ostatnich swoich wywiadów przed śmiercią powiedziała prof. dr hab. Lidia Stawowska. W tym artykule chciałabym przybliżyć wyniki badań nad reinkarnacją, które przeprowadziła w Polsce jak do tej pory jako jedyna w latach 1986-89.

W środowisku akademickim była znana z publikacji z zakresu psychologii osobowości i sportu. Była szefową Katedry Psychologii na WSP w Opolu, a następnie przez okres 16 lat sprawowała funkcję kierownika Zakładu Psychologii na AWF w Katowicach.

Motywem do przeprowadzenia badań nad reinkarnacją dla prof. Lidii Stawowskiej było stwierdzenie, które często pojawiało się, że reinkarnacja być może istnieje, ale nie ma na to dowodów. Profesor jako niezależna myślicielka i kobieta stanowcza po usłyszeniu tego argumentu po raz kolejny, stwierdziła w wywiadzie udzielonym Urszuli Węgrzyk: "Pomyślałam wtedy - to ja te dowody znajdę!".

Metodę badawczą jaką przyjęła prof. Lidia Stawowska było nieograniczenie się tylko do hipnozy reinkarnacyjnej, ale także wzięła pod uwagę pacjentów, którzy doświadczyli śmierci klinicznej [NDE], oraz przypadki eksterioryzacji [OBE] czyli opuszczenie ciała fizycznego. Praca na AWF pozwoliła jej poddawać testom ochotników wywodzących się z różnych kręgów kulturowych, ponieważ rekrutowała do badań obcokrajowców studiujących na AWF. Jej badania wyróżniał szczególnie jeszcze jeden fakt, a mianowicie badaczka poddała testom również 100 ochotników z Polskiego Związku Niewidomych. Profesor Stawowska wyszła z założenia, że jeżeli śmierć nie istnieje, osoby niewidome podczas poprzednich wcieleń musiały widzieć, a więc po wprowadzeniu w stan hipnozy powinny widzieć ponownie.

Badania w latach 1986-1989 odbywały się w Katedrze Psychologii katowickiej AWF. Były szczegółowo dokumentowane poprzez między innymi nagrywanie na taśmy magnetofonowe. Badaczka wprowadzała konkretną osobę w stan płytkiej hipnozy. Zawsze powtarzała, że regresja hipnotyczna nie jest łatwą metodą terapeutyczną i trzeba ją dla dobra pacjenta prowadzić bardzo ostrożnie, aby nie zaznał on więcej szkód niż pożytku. Szczególnie w przypadku osób niewidomych eksperymenty sprawiały wiele trudności, ponieważ wielu nie udawało wprowadzić się w trans i szybko się budzili. Wynikało to z dużej bariery lękowej przed ujawnieniem swoich przeżyć. Jednakże udało trafić się na bardzo ciekawe przypadki, które profesor Stawowska opisała szczegółowo w swoich książkach. Na szczególną uwagę zasługują dwa, które pokrótce opiszę. Zostały one opisane jako "Ptasznik" i "Szlachcic".

"Ptasznik"

Mianem tym został określony pan Stefan, który na tle emocjonalnym nagle stracił wzrok po ogłoszeniu stanu wojennego (1981 rok). Pan Stefan uczestniczył w sesjach przez okres trzech lat. Po wprowadzeniu w stan hipnozy został przeniesiony do poprzedniego wcielenia.

-"Czuję zimno na twarzy, smak krwi w ustach. I krew na głowie. Ciężko mi, zimno, trzęsę się coraz bardziej. Podjeżdżają budy. Ładują wszystkich z łapanki do bud. Mnie zostawiają leżącego..".

Była to relacja pana Stefana z tym, że ostatnie sceny obserwował już jako duch, stojąc obok swego martwego ciała. W dalszej kolejności stwierdził, że jest we Lwowie w roku 1944, gdzie wtedy mieszkał. Śmierć nastąpiła po uderzeniu w tył głowy w ośrodek wzrokowy kolbą przez gestapowca. Na kilka minut przed śmiercią z tego powodu oślepł.

Profesor Stawowska stwierdziła, że zarówno to jak i późniejsze obciążenia karmiczne, mogły wpłynąć na nagłą utratę wzroku w tym wcieleniu. Okazało się bowiem, że cofnięty o ponad 2000 lat w przeszłość był wodzem szczepu indiańskiego w Ameryce Południowej i nosił nazwę Ptasznik. Na pytanie badaczki dlaczego nosi takie miano, pan Stefan odpowiedział " Bo łapię ptaki i wydłubuję im oczy...".

Zadziałało tutaj najprawdopodobniej prawo przyczyny i skutku, ponieważ z powodu tego, że łapał ptaki i wydłubywał im oczy w następnych wcieleniach musiał doświadczyć tego samego - stracić wzrok.

Należy tutaj podkreślić, że w hipnozie regresyjnej niezmiernie istotne jest to, iż osobę badaną można "wysłać" do konkretnego wcielenia wielokrotnie, ale w różne punkty czasowe danego wcielenia. Jeśli realia historyczne, język, obyczaje, moda zgadzają się, to wzrasta prawdopodobieństwo, że osoba poddawana regresji faktycznie tego doświadczyła. Pan Stefan np. do swojego innego wcielenia w wieku dziewiętnastym był przenoszony wielokrotnie jako pięcioletnie dziecko, dwudziestoletni młody człowiek, oraz mężczyzna w wieku średnim.

Za każdym razem szczegóły w pełni się zgadzały. Żył wtedy jako syn zamożnego człowieka pod Warszawą, często uczestniczył w polowaniach. Podczas jednego z nich stracił ukochane psy zaatakowane przez wilki. Jego ojciec chciał, aby zaczął studia prawnicze w Krakowie, on jednak wolał trwonić pieniądze, potem ożenił się z córką kupca, która jednak szybko zmarła na gruźlicę. Roztrwonił pozostałe pieniądze rodziny. W innych wcieleniach pan Stefan był między innymi kupcem, studentem, żebrakiem, synem chłopów pańszczyźnianych.

Pan Stefan poprosił o udostępnienie mu nagrań ze swoich sesji. Po zapoznaniu się z ich treścią, był tak wstrząśnięty, że po trzech latach zrezygnował z dalszych badań stwierdzając, że jest to dla niego zbytnie obciążenie psychiczne.

"Szlachcic"

Był to 28 letni wtedy mężczyzna zagrożony całkowitą ślepotą. Należał do osób słabo wykształconych, którego zasób słów był dość ubogi. Jednakże podczas hipnozy, kiedy znalazł się w roku 1650 używał wyszukanego, bogatego słownictwa. Posługiwał się staropolszczyzną pełną anachronizmów. Nazywał się wtedy Krzysztof Chałubiński i dzięki wielu szczegółom, które udało się ustalić badaczka stwierdziła, że jechał wtedy na sejmik szlachecki w Warszawie. Mówił wtedy między innymi " Jadę czterokółką. Mam na sobie kołpak wysadzany rubinem".

Jeszcze jednym ciekawym przypadkiem badanym przez panią profesor, który chciałabym przytoczyć, był wówczas 27 letni niewidomy od urodzenia z powodu niedorozwoju nerwów wzrokowych. Podczas wprowadzania w stan transu hipnotycznego pozostawał w nim, ale gdy tylko profesor próbowała przenieść go do poprzedniego wcielenia natychmiast budził się. Wtedy aby dowiedzieć się jakie są tego przyczyny, oraz dlaczego pacjent nie widzi zastosowała wspomnianą wcześniej przeze mnie metodę eksterioryzacji, czyli metodę opuszczania ciała. Nauczyła zastosowania tej metody pacjenta i okazało się, że nagle usłyszał strzał i poczuł zimną lufę na podniebieniu. Wyszło na jaw, że popełnił samobójstwo strzelając sobie w usta.

Badając natomiast doznania na granicy śmierci udało się jej ustalić, że osoby niewidome były w stanie podać takie szczegóły  jak konkretne części garderoby, kroje, kolory ubrań osób, które się nimi w tamtej chwili zajmowały.

Po przeanalizowaniu stenogramów z nagrań hipnozy regresyjnej prof. Stawowska stwierdziła, że u osób niewidomych, które zostały cofnięte do poprzednich wcieleń pojawiła się pełna percepcja wzrokowa. Ludzie, którzy byli ślepi od urodzenia w reinkarnacyjnych wizjach opisywali osoby, zwierzęta, przedmioty, kolory itp. Udało się jej również ustalić, że bez względu na wiek, płeć, narodowość, religię, światopogląd, procesy ogólnoludzkie, odczucia pacjentów były w wielu punktach zbieżne, oraz, że reinkarnacja  dotyczy wszystkich form żywych nie tylko na naszej planecie. Chodzi o to, aby doświadczyć pozytywnych i negatywnych doznań, bo jest to niezbędne do rozwoju. Podczas negatywnych doświadczeń szukając z nich wyjścia uczymy się i tym samym rozwijamy. Rozwój jest najważniejszym celem życia człowieka, zwierząt i roślin.

Sama ujęła to w następujący sposób: "Po podsumowaniu moich doświadczeń i porównaniu ich z tym, do czego doszli naukowcy z innych krajów mogę powiedzieć, że wiele wskazuje na to, że psychika ludzka jest niezależna i korzysta z mózgu tak, jak korzysta się z pewnego użytecznego narzędzia. Pomiędzy nimi występuje taka zależność, jaka ma miejsce między komputerem a jego użytkownikiem."

Wnioski z badań prof. Stawowskiej doprowadziły ją również do potwierdzenia tego, iż świadomość nie jest wynikiem procesów chemicznych zachodzących w mózgu, ale niezależnym tworem, który jest nieśmiertelny i krąży pomiędzy kolejnymi wcieleniami.

Dla zainteresowanych wnioskami z badań nad zjawiskiem reinkarnacji naukowców z zagranicy polecam moje dwa poprzednie artykuły zamieszczone na łamach Fundacji Nautilus:

https://www.nautilus.org.pl/artykuly,3498,ian-stevenson-wielokrotnie-udowodnil-zjawisko-wedrowki-dusz.html?cat_id=44

https://nautilus.org.pl/artykuly,3545,kilkaset-lub-kilka-tysiecy-wcielen--oto-droga-przebyta-przez.html





Tutaj jednak chciałabym jeszcze osobno odnieść się do badań amerykańskiej psycholog dr Helen Wambach. Przez okres 10 lat przebadała ona ponad 2000 tys osób wprowadzając je w stan hipnozy do poprzednich wcieleń. Przywołuję jej wyniki badań, ponieważ prof. Lidia Stawowska właśnie z wynikami dr Helen Wambach porównywała w ogromniej mierze swoje doświadczenia i wyniki, stwierdzając, że wnioski po ich przeanalizowaniu są ze sobą bardzo zbieżne.

Dr Helen Wambach była amerykańską profesor psychologii i terapeutką, i jak już wspomniałam, przeprowadziła ponad 2000 tys. regresji hipnotycznych w celu znalezienia odpowiedzi na pytania: jaki jest cel życia i jakie motywacje kierują konkretnymi jednostkami przy wyborze kolejnego wcielenia, pytania o wybór płci, o relacje z osobami, które spotykamy w kolejnych wcieleniach. oraz o odczucia związane z momentem narodzin i śmierci. Pracowała ona w grupach osób, które różniły się między sobą światopoglądem i istniały pomiędzy nimi duże różnice kulturowe. Stosowała tę metodę, aby uniknąć zastrzeżeń, że miała zbyt duży wpływ na pojedynczą osobę wprowadzoną w trans, ale co ważne informacje, które udało się jej pozyskać podczas seansu, zawsze miały charakter indywidualny. Co zaskakujące, pomimo że osoby bardzo różniły się od siebie nawzajem, miały dużo cech wspólnych, co wskazuje na uniwersalny charakter odbieranych przez nich wrażeń.

Pozwoliło to na pozyskanie wspomnień dotyczących obecnego życia, które zostały wyparte ze świadomości, a które powiązane były ze wspomnieniami z poprzednich wcieleń i wpływały na problemy w aktualnym życiu. Udało jej się również w niektórych wypadkach pozyskać wspomnienia pomiędzy wcieleniami. Ciekawą cechą wspólną osób uczestniczących w sesjach było odrzucenie jako celu życia zdobycie bogactwa i władzy, a większość podawała za cel rozwój i chęć zdobycia nowych doświadczeń, a także spotkanie z osobami, z którymi mieli powiązania karmiczne, oraz kierowali się również chęcią naprawienia relacji międzyludzkich i pomocy innym. Elementem stałym była również potrzeba doświadczenia uczucia miłości, bo kto nigdy nie kochał, ten nigdy nie żył.

Jeżeli chodzi o wybór płci, to wybierali ją w zależności od tego, jakie mieli postawione zadania przed sobą, oraz od potrzeby rozwoju męskich czy żeńskich cech psychicznych. W wielu przypadkach wybór był naprzemienny. W zależności od zamierzonego celu rozwoju danej jednostki wybierali również konkretną epokę, na którą wypadało dane wcielenie, a która to epoka najpełniej pozwalała na osiągnięcie wytyczonego celu ze względu na panujące w danym okresie czasowym warunki sprzyjające osiągnięciu danego celu, oraz ze względu na osoby, z którymi wiązały je karmiczne powiązania z poprzednich wcieleń, a z którymi mieli wspólnie się spotkać. Mogli wybrać również konkretną rodzinę i kraj. Należy tutaj jednak podkreślić, że dotyczyło to około 30% osób będących na wyższym poziomie energetycznym, czyli już z wyższą świadomością.

Doprowadziło to do wniosków i konkretnych danych, iż pośród osób, które pamiętały poprzednie wcielenia aż 81% podjęło decyzję o ponownym narodzeniu samodzielnie, choć często nie mieli na to ochoty - dotyczyło to aż 70%, z kolei 19% nie potrafiło odpowiedzieć na to pytanie.

Wiele badanych osób relacjonowało, że w podjęciu decyzji aby ponownie się urodzić pomogli im doradcy w postaci bliskich osób z poprzednich wcieleń, duchowi przewodnicy, a także mistrzowie czy też nauczyciele jak ich określali.
Jeżeli chodzi o przeżywanie doznań związanych z porodem to przypomniało je sobie około 40% uczestników sesji, reszta badanych nie chciała stanowczo przeżywać tego wydarzenia. Bardzo ciekawe wnioski można wysnuć natomiast z momentu śmierci, ponieważ aż 90% osób pamiętało ten moment jako radosny i szczęśliwy, natomiast moment narodzin wspominany był u większości uczestniczących w badaniach jako niezbyt przyjemny obowiązek, który należy spełnić. Zaledwie 28% cieszyło się z tego faktu, mając nadzieję na osiągnięcie zamierzonych celów w tym etapie życia. Jak już wspomniałam osoby uczestniczące w badaniach wywodziły się z różnych kręgów kulturowych, były różnych wyznań i światopoglądów, ale prawie wszystkie miały wspólny pogląd dotyczący podstawowej spornej kwestii a mianowicie płodu. Kwestia ta budzi wiele kontrowersji, ponieważ dotyczy odpowiedzi na pytanie dotyczące początku życia. Płód dla większości był odczuwany jako coś ograniczającego, ciasnego, który nie był traktowany jako część ich samych, dlatego większość nie przebywała cały czas w płodzie, ale poza nim jako odrębne istoty w egzystencji pozacielesnej. 89% dopiero po okresie 6 miesięcy zaczęło przebywać w płodzie, ale wielu nie przez cały czas, ale z przerwami. Ludzie, którzy nie chcieli ponownie się narodzić łączyli się z płodem dopiero chwilę przed porodem, albo już w trakcie niego.

Niezmiernie ciekawa jest również kwestia grupy osób, które zostały adoptowane, ponieważ zdecydowana większość nie znała z poprzednich wcieleń rodziców biologicznych, natomiast odczuwała silną więź z rodzicami adopcyjnymi, którzy nie byli dla nich obcy, ponieważ były pomiędzy nimi powiązania karmiczne. Osoby te wiedziały jeszcze przed narodzinami, że będą miały możliwość związania się z rodzicami adopcyjnymi. Wynika z tego, że przyszłość konkretnej istoty jest zaplanowana już przed narodzeniem.

Odnośnie momentów pomiędzy kolejnymi wcieleniami, niektórzy relacjonowali, że zapewne z powodu złych uczynków po śmierci ciała fizycznego trafiali do najniższego kręgu, gdzie jak opisywali panowała ciemność, pustka i zimno. Ich świadomość nie mogąc tam długo wytrzymać decydowała się na przyjęcie jakiejkolwiek formy kolejnego wcielenia, aby tylko mieć możliwość wyrwania się z tego najniższego kręgu ciemności.

Reasumując wyniki badań dr Helen Wambach można założyć, że wszyscy jesteśmy częścią jednego wielkiego organizmu funkcjonując jako odrębne byty obdarzone świadomością, gdzie jesteśmy ze sobą wzajemnie powiązani realizując konkretne cele, jakimi są miedzy innymi wzajemny szacunek, miłość, czy otwartość na innych. Musimy pamiętać, że to co uczynimy, wróci do nas w kolejnych wcieleniach, powinniśmy uczyć się wzajemnej empatii oraz moralności, która wykształca się w toku zbierania kolejnych doświadczeń w wielu wcieleniach. Ludzka populacja rozwija się dzięki zamysłom z góry, do których zaliczamy wynalazki, dzieła literackie i muzyczne. To wszystko dzieje się po to, abyśmy osiągnęli wyższy poziom energetyczny i z narzędzi, zamienili się w twórców.




Wracając do prof. Lidii Stawowskiej, zawsze podkreślała ona, że cały czas należy nad sobą pracować, bo nic nie ma za darmo. Sama za przykład podawała swoją osobę mówiąc, że przez ponad 20 lat starała się poprzez medytację transcendentalną i jogę królewską rozwijać duchowo. Twierdziła, że właśnie dzięki tej pracy nad duchowością miała kontakt z wiedzą kosmiczną i gdy przebywała w wyższym wymiarze, dostała nakaz z góry, aby zająć się reinkarnacją i przekazać ludziom, aby nie bali się śmierci, bo jej nie ma. Przedstawione w jej książkach wyniki badań można uznać za rewolucyjne. Zawarła je w takich publikacjach jak "Reinkarnacja - nieskończoność istnienia", "Z otchłani zapomnienia, życia i śmierci". Oprócz tego była autorką takich książek jak: "Diagnoza typów osobowości", "Rola zróżnicowania typologicznego w funkcjonowaniu jednostki" oraz "Psychologiczna diagnoza w sporcie wypoczynkowym".
Profesor Lidia Stawowska odeszła w wieku 80 lat w 2004 roku.



Na koniec chciałam jeszcze przytoczyć fragment wywiadu udzielonego przez profesor Wandę Wiłkomirską, wspaniałą polską skrzypaczkę, która koncertowała jako solistka z najlepszymi orkiestrami na świecie na wszystkich kontynentach. Była laureatką czterech najważniejszych konkursów skrzypcowych w Genewie, Budapeszcie, Lipsku i Poznaniu, a przez okres 22 lat solistką Filharmonii Narodowej w Warszawie. Najwięksi kompozytorzy specjalnie dla niej pisali swe utwory, które wykonywała. Była wspaniałym pedagogiem uczącym na najlepszych uczelniach muzycznych świata- aktywna do końca swoich dni. 1 maja minęły dwa lata od jej śmierci w wieku 89 lat, a wywiad który chciałam przytoczyć dotyczy właśnie kwestii reinkarnacji i ukazał się w Dużym Formacie. Rozmowę przeprowadziła Justyna Dąbrowska.

"Jestem przekonana, że jeżeli żyję dobrze, następnym razem moje życie też będzie dobre."
Rozmowa z Wandą Wiłkomirską


"Była Pani wychowana jako katoliczka.

Tak, Wiłkomirscy byli bardzo religijną, praktykującą rodziną.
Jestem ochrzczona, byłam u pierwszej komunii, więc dużo wiedziałam.
I kiedyś w szkole – to było w Łodzi, zaraz po wojnie –
zapytałam księdza na pierwszej lekcji religii, jak to jest możliwe,
że Bóg jest nieskończenie miłosierny i wybaczający, a jednocześnie
istnieje piekło, które jest nieskończone. Dla mnie to było nie
do pogodzenia. A on do mnie: „Usiądź, Wiłkomirska. O tym porozmawiamy
kiedy indziej”.
Potem spotykałam różnych księży i często pytałam ich o to
samo. I żaden nie dał mi odpowiedzi.
Jest inna sprawa, której ja nie mogę zaakceptować w tych religiach.
Zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie twierdzą, że
tylko wyznawcy religii będą zbawieni. Skąd to wiem? Wie pani,
niedawno w Sydney byłam na chrzcinach synka mojego studenta.
Stoimy w kościele, ksiądz polewa tego chłopczyka wodą
i mówi do nas, że ojciec zrobił mu największą możliwą łaskę. Bo
z małego poganina uczynił go chrześcijaninem. Uratował go od
wiekuistego piekła.
No wie pani! Pomyślałam: jak można tak mówić?! Czy jest
ktoś bardziej niewinny od tego maleńkiego dziecka? Jak ono
może być obciążone grzechem pierworodnym?! Ja się z tym
głęboko nie zgadzam.
To mi nie dawało spokoju. Zaczęłam interesować się różnymi
religiami i szukać wytłumaczenia. I najbliższe mojemu sercu
i mojemu rozumowi wytłumaczenie jest takie, że my tu zarabiamy
na to, jakie będzie nasze przyszłe życie, my tu odkupujemy
swoje dawne grzechy. Zastanawiałam się nad tym, jak to jest, że
jedno dziecko rodzi się zdrowe i utalentowane, a drugie bardzo
chore. Dlaczego jedno żyje w dobrobycie, a inne cierpi biedę?
Przecież to straszna niesprawiedliwość. Przecież dziecko niczym
nie zawiniło. I to zastanawianie się doprowadziło mnie do wiary
w reinkarnację. Niech się pani nie śmieje. My mamy wpływ na
to, co będzie potem. A piekło jest tu, na ziemi.

Sami sobie je robimy?

Nie, po prostu nieszczęście i cierpienie są elementem naszego
życia. Chorujemy, starzejemy się i musimy umrzeć. Ja sobie zdaję
sprawę, że jesteśmy ssakami – jesteśmy poczęci jak ssaki, chorujemy
jak ssaki i umieramy jak ssaki. I nic na to nie poradzimy.
Ale to jest zupełnie co innego – nasze „wewnętrzne ja” żyje dalej.
Ja naprawdę nie wierzę w śmierć, bo ciało umrze, jednak ja
wrócę. Może to jest naiwne, ale według mnie śmierć jest tylko
przejściem. W jakimś sensie. Uważam, że my tu zarabiamy na
to, czy „przechodzimy do następnej klasy”. Ta moja wiara w reinkarnację
się sprawdza. Zobacz, dziecko, są ludzie, którzy już
osiągnęli ten poziom najwyższy – Jezus, Mahomet, Budda, Jan
Chrzciciel. Oni sobie zarobili w poprzednich życiach na to, że
zostali Synami Bożymi. Jestem przekonana, że jeżeli żyję dobrze,
następnym razem moje życie też będzie dobre. Każdy z nas jest
cząsteczką energii, która rządzi tym wszystkim. Jesteśmy w tym
obiegu. I z takim moim myśleniem jest łatwiej żyć, bo mniej się
człowiek boi śmierci.

A co to znaczy „żyć dobrze”?

Dzielić się. Jeśli masz dużo, dziel się. Jeżeli masz mało, też
się dziel. Po prostu dasz mniej. Jaki ja mam password na życie?
Jeden jest świecki, a drugi religijny. Oba są bardzo proste. Ten
świecki to: „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”, a ten religijny:
„Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”. To właściwie
jest to samo, prawda?

Można wszystko wybaczyć?

Ja wybaczyłam mojemu mężowi* i Elżbiecie*. Rozumiem, że
można kochać dwie kobiety. Pewnie tak może być. Ale zawsze
jedną się kocha bardziej. I to nie ja byłam tą bardziej kochaną.
On się strasznie męczył. Naprawdę był nieszczęśliwy. Mnie go
było żal. Chodził w tę i z powrotem z tym swoim starym remingtonem,
więc powiedziałam: „Mietek, skończmy z tym. Idź już
tam”. Ja rozumiem, gdyby on miał jakieś flirty… ale bigamia to
jest co innego. Nie można mieć dwóch żon. Ja się na to nie mogłam
zgodzić. Rozstaliśmy się. Sprzedaliśmy nasz dom w Warszawie
i kupiliśmy dla wszystkich mieszkania.

Widywaliście się potem?

Zobaczyłam go dopiero w roku 2008. On wtedy już nie był
w partii. Już wyprowadził ten sztandar. Był ciężko chory. Poszliśmy
z naszym synem do restauracji i wie pani, on cały czas
mówił o sobie. Ani jeden raz nie zapytał: „A jak ci tam jest w tej
Australii?”. Nie padło takie pytanie. Mnie było bardzo przykro.
Przecież nawet przez grzeczność trzeba zapytać. A on nic.

A pieniądze są ważne?

Dobrze jest je mieć. Dopiero jak wyjechałam na stałe z Polski,
zaczęłam dostawać honoraria za koncerty – pierwszy raz w życiu
zobaczyłam tyle pieniędzy. Mogłam sobie wynająć piękne
mieszkanie, kupić bardzo dobre skrzypce. I miałam takie wspaniałe
skrzypce, najlepsze, z najwyższej półki. Sprzedałam je.
Ale w tym była też pewna ideologia. Już nie daję koncertów,
a takie skrzypce nie powinny milczeć."

(*mowa o Mieczysławie Rakowskim, byłym mężu Wandy Wiłkomirskiej, oraz o Elżbiecie Kępińskiej - aktorce, która została jego drugą żoną)


Autor tekstu Beata Dąbek




Komentarze (0)
Nie ma jeszcze komentarzy do tej treści.
* Informujemy, iż treści zamieszczane w komentarzach, lub innych rubrykach, w których internauta może dodać swój wpis nie są stanowiskiem Fundacji Nautilus i nie stanowią one odzwierciedlenia naszych poglądów, upodobań bądź sympatii. Fundacja Nautilus nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy zamieszczanych przez Użytkowników.

Nick / imię i nazwisko

Email

Treść komentarza:

Zabezpieczenie przeciw-spamowe

Ilość UFO na obrazie




* Publikując komentarz oświadczasz, iż zapoznałeś się oraz akceptujesz regulamin naszej strony.

Zapraszamy wszystkich chętnych do udziału w projekcie: redakcja@messing.org.pl
  www.nautilus.org.pl    English version    Kanał RSS

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.