MOJE TRZY GROSZE - WIADOMOŚĆ OD CZYTELNIKA SERWISU, KTÓRY ZAJMUJE SIĘ REINKARNACJĄ
Jeśli wprowadzić człowieka w stan głębokiej hipnozy, wtedy może sobie przypomnieć tekst artykułu z gazety, którą przez chwilę czytał kilkadziesiąt lat wcześniej. Ale jeśli poprosić go o to, aby cofnął się do okresu przed narodzeniem, to wtedy zaczyna mówić rzeczy... szokujące. Opisuje siebie jako kogoś innego, kim był zanim jego dusza weszła w obecne ciało. Nazywamy to regresją hipnotyczną (jej przykład będzie na końcu tej publikacji).
Dostaliśmy bardzo ciekawego e-maila od p. Henryka Markowskiego, który przeczytał nasz tekst o reinkarnacji i sam ma bardzo podobne zdanie jak my w tej sprawie - mowy nie ma o jakieś "wierze", bo w reinkarnację wierzyć nie można. Można o niej albo wiedzieć, albo nie wiedzieć! - innej możliwości nie ma.
Czytając jego słowa od razu zrozumieliśmy, że musimy nawiązać współpracę z tym człowiekiem, bo jego poglądy i obserwacje w 100% są zgodne z naszymi. Poprosiliśmy go także o wybranie jakiegoś tekstu, który moglibyśmy przedrukować w naszym serwisie. I tak oto dostaliśmy krótki esej zatytułowany "Moje Trzy Grosze", który publikujemy poniżej.
Moje trzy grosze
Oglądając filmik opublikowany 5 lutego, pod tytułem: Reinkarnacja to wiedza, a nie wiara, poruszyło mnie ogromnie. I to nie dlatego aby zabrać głos w tej sprawie, ale bardziej pomóc człowiekowi, który jest tam omawiany. Mężczyzna przypomina sobie, jak został rozstrzelany pod drzewem.
Otóż moje zainteresowania doprowadziły mnie do pracy z ludźmi mającymi podobne problemy życiowe. Może i między innymi dlatego, że sam w dzieciństwie przypomniałem sobie moje minione życie, które zakończyło się w młodym wieku, w tragiczny sposób.
Obecnie jestem hipnoterapeutą, a moim zamiłowaniem jest odkrywanie kołowrotu wcieleń, czyli ludzkich reinkarnacji w najróżniejsze cielesne role. Dlatego podobnych przypadków spotkałem wiele, kiedy ktoś ginie nagle, w nieoczekiwanych okolicznościach. Wówczas w kolejnym życiu, często bywa, że posiada koszmarne sny związane ze śmiercią. Często przeradza się to w fobie, których nie sposób wyleczyć metodami znanymi psychologii. Dopiero regresja hipnotyczne do minionego wcielenia pozwala uwolnić się z wszelkich koszmarów, by dalej żyć normalnie.
Moje skłonności do poznawania nieznanego towarzyszyły mi już od dzieciństwa. Zaś pierwsze doświadczenia z terapią i odmiennymi stanami świadomości rozpocząłem w ’96 roku. Kiedy w 2001 roku przeszedłem szkolenie z terapii hipnozą, były tam również elementy regresji do minionych wcieleń.
Potem były kolejne kursy i szkolenia u różnych nauczycieli hipnoterapii. Zaś same regresje inkarnacyjne (do innych wcieleń), prowadzę od 16 lat z górą. W latach 2007 i 2008 prowadziłem szkolenia z podstaw hipnozy i hipnoterapii we Wrocławskim Centrum Terapii Naturalnych. O moich doświadczeniach z hipnozą, również z uczestnictwem medium, piszę w książkach „Wyprawa w głąb siebie” oraz „Fantazjowanie o przebudzeniu”.
Uważam więc, że moja działalność i wieloletnie doświadczenia w tej kwestii, upoważniają mnie do zabrania głosu. Albo dorzucenia swojej opinii, czy regresje do minionych wcieleń to wiara, czy wiedza?
Moim zdaniem to najprawdziwsza wiedza, gdyż sprawdza się w doświadczeniach. Doświadczeniami są, między innymi, uzdrawianie z uciążliwych fobii. Fobii, które nie poddały się zabiegom psychologów, czy psychiatrycznemu leczeniu. Owe fobie miały przeniesienie traumatycznej śmierci ubiegłego życia do obecnej wędrówki w ciele. Takich przypadków było wiele. Zdarzało się, że sam psycholog korzystał z mojej pomocy. Ktoś, kto zarzekał się, że nie wierzy w czary. Lecz po 18 miesiącach terapii z agorafobii nie miał postępu, odesłał swego pacjenta na terapie hipnozą. Nakazał ścisłe nagranie sesji do wglądu. Agorafobia minęła już po drugiej sesji, kiedy klient zobaczył siebie, jak ginie w mroźniej pustce, po pas w śniegu i bez pożywienia.
Wracał wówczas z rozbitymi wojskami Napoleona spod Moskwy. Był wtedy polakiem mieszkającym w Sandomierzu, któremu ojciec zezwolił na przyłączenie się do wojsk Napoleona i wyprawy na Wschód. Kiedy rozbite wojska wracały, każdy musiał sam zadbać o przeżycie. Pustka, nic do jedzenia, mróz i śnieg. Zobaczył siebie jak ginie klęcząc na ziemi wsparty na mieczu wbitym w śnieg, oparty jak na krzyżu.
Podobnych przypadków mogę przytoczyć wiele, ale mechanizm owej traumatycznej reakcji zrozumiałem lepiej dopiero po szkoleniu przez Bruce Moena.
Otóż w 2005 roku uczestniczyłem w kursie prowadzonym przez Moena, który już wielokrotnie przybywał do naszego kraju, aby szkolić adeptów odzyskiwania zagubionych duchów.
Okazuje się, że w trakcie nagłej, niespodziewanej śmierci, albo pod wpływem silnego sprzeciwu, duch człowieka rozdziela się. Część energii duszy pozostaje w tej ziemskiej scenerii, aby dokończyć swoje plany. Wtedy ów fragment energii błąka się tutaj.
Bruce Moen uczy swoich adeptów pomagać takim duchom, w odprowadzeniu ich do miejsca przeznaczenia.
Moim zaskoczeniem było to, że krotko po tym szkoleniu miałem kilku klientów z mocnymi koszmarami, snami ze śmierci w innym ciele. Wówczas zrozumiałem, że to jest owa część energii duszy, która dopomina się innej rozgrywki z końca życia. Dla niej czas – nasz czas – nie istnieje.
Dlatego od tamtej pory (rok 2005) gdy prowadzę regresje do minionych wcieleń i życie kończy się tragicznie, wtedy dopytuję czy jakaś cześć energii duszy nie pozostała przy Ziemi? Bardzo często dostaję potwierdzenie. Dopytując o szczegóły, dostaję różne odpowiedzi w procentach, od kilkunastu do kilkudziesięciu procent energii duszy. Wówczas razem z klientem w transie dokonujemy odprowadzenia tej energii do swego miejsca przeznaczenia. Duchowy przewodnik jest tutaj pomocny.
Wziąwszy powyższe dywagacje pod uwagę, stanowczo sprzeciwiam się nazwanie reinkarnacji wiarą. To nie jest wiara, gdy daje się doświadczać owego zjawiska. Nie tylko doświadczać, ale też uzdrawiać za jego pomocą.
W naszym kraju jest ogromna ilość książek opisujących owe ludzkie doświadczenia. Wymienię takich autorów jak: Brian L. Weiss; Dolores Cannon, czy Michael Newton. Znaczny wkład w tym temacie posiada również Raymond Moody.
Dla niedowiarków sugeruję sięgnąć po pierwszą pozycję Weissa pod tytułem „Poza czas i nieśmiertelność”. Autorem jest doktor, szef oddziału psychiatrycznego szpitala klinicznego w USA. To jemu koledzy lekarze zlecili leczenie koleżanki, laborantki tego samego szpitala z nękających ją fobii i traumatycznych urazów.
Po wywiadzie Weiss uznał, że to zwykły „książkowy” przypadek i szybko upora się z jej przypadłością. Lecz kiedy minęło 18 miesięcy, cotygodniowych spotkań, a Katarzyna nadal nie miała poprawy, nasz doktor sięgnął po hipnozę. Robił jej regresje do dzieciństwa w poszukiwaniu urazów psychicznych, ale owe drobne przeżycia nie uzdrowiły głównej przyczyny jej urazu. Dopiero na kolejnej sesji w transie użył polecenia aby cofnęła się do przyczyny powstania jej urazu psychicznego. Wtedy ona zobaczyła siebie w innym wcieleniu. Podała rok i miejsce. Była młodą dziewczyną. Zdziwiony doktor Weiss, kazał przesunąć się jej do przodu w czasie, do śmierci w tamtym życiu. Wtedy Katarzyna zobaczyła siebie z małym dzieckiem na ręku, jak woda zabiera całą wioskę. Ginie w otmętach wody wraz ze swoim maleństwem, podobnie jak mieszkańcy tej wioski.
Weiss nie wierzył sobie, że tego dokonał, ani też, że owa wizja Katarzyny całkowicie uzdrowiła jej życie. Szukał na to wyjaśnienia i dowiedział się, że wielu jego kolegów robi takie same regresje, lecz kryją się ze swoją działalnością.
Sięgnął też do swoich zapisków z religioznawstwa, które na trzecim roku studiów przerabiali. Tam znalazł zapiski, że Jezus nauczał o reinkarnacji, co wzburzało głosicieli jego narodowej religii. Musiał się z tym ukrywać. Owe zapiski krążyły jeszcze długo po jego śmierci. Aż dopiero na pierwszym soborze w 325 roku, zwołanym przez cesarza Konstantyna zrobiono z nimi dużą czystkę, gdyż owe nauki dla religii są mało wygodne.
Weiss napisał swoją pierwszą książkę w roku 1988 zaś jej edycja w naszym kraju ukazała się w roku 1993 – Wydawnictwo „Limbus”. Ogólnie w naszym języku wydano 4 pozycje tego autora.
Myślę, że na temat sprawdzalnej wiedzy o reinkarnacji wyraziłem się dosyć jasno. Jednak to nie koniec moich doświadczeń. Bowiem istnieje coś takiego jak regresje duchowe, które wspaniale opisał Michale Newton. Polegają one na tym, że po śmierci ciała w minionym życiu nie przerywamy kontaktu ze świadomością duszy. Idziemy z nią do miejsca, gdzie dusze przebywają wtedy, gdy nie posiadają ciała. Dopiero tam zbieramy najciekawsze doświadczenia. Ale to może być temat innej pogadanki.
Henryk Markowski
Jak wygląda regresja hipnotyczna? Można to zobaczyć na filmie z naszego Archiwum FN.
Nie ma jeszcze komentarzy do tej treści.