Krzysztof Jackowski bezbłędnie wskazał miejsce położenia zwłok zaginionego mężczyzny z Brzozia
Pan Krzysztof z Brzozia zaginął w piątek, 13 października. Wyszedł z domu około godz. 16.00. Poszedł do sklepu w Zielonce. Ostatni raz był widziany już w drodze powrotnej, około 17.30. Do domu jednak nie dotarł. W weekend ruszyła akcja poszukiwawcza. Sylwester Suchomski z Komendy Powiatowej Policji w Tucholi w poniedziałek informował, że mężczyzny dotąd nie odnaleziono.
- Nasze działania cały czas trwają - zapewniał Sylwester Suchomski. - W pewnym momencie zaginionego szukało około 50 osób: policjantów, strażaków i mieszkańców Brzozia. Poszukiwania będą trwać do skutku.
Po pomoc do jasnowidza
- Chcieliśmy jakoś pomóc. Mieszkańcy też go szukali. W końcu padł pomysł poproszenia o pomoc jasnowidza - opowiada Krystyna Kamecka, sołtys Brzozia. Bliscy 42-latka zgodzili się. Razem z mamą zaginionego Krystyna Kamecka pojechała do Krzysztofa Jackowskiego w poniedziałek, 16 października. Matka 42-latka zostawiła jasnowidzowi z Człuchowa koszulę oraz zdjęcie syna.
- Po godzinie podałem tej pani zapis informacji, gdzie może być zaginiony, łącznie z mapą. Wyczuwałem, że ciało może znajdować się na skraju lasu między Zielonką a Brzoziem - mówi Krzysztof Jackowski.
Pierwsza wizja okazała się nietrafiona, pana Krzysztofa nie znaleziono. Jasnowidz przeprowadził więc drugą, tym razem - trafną. 42-latka znaleziono w mokradłach w Zielonce. Prokuratura zapowiada, że dokładna przyczyna śmierci będzie znana po przeprowadzeniu sekcji zwłok.
Szukali sąsiada
W poszukiwania zaangażowała się część mieszkańców Brzozia. To właśnie z ich inicjatywy wyszło poproszenie o pomoc jasnowidza.
- Ja oraz rodzina chcielibyśmy jasno podkreślić: Krzysztofa odnaleziono dzięki jasnowidzowi - mówi Krystyna Kamecka. - On opowiadał wszystko ze szczegółami: że Krzysztof szedł do domu, a obok niego zatrzymał się mężczyzna, który chciał go podwieźć. Ale on się nie zgodził...
O sprawie napisał Tygodnik Tucholski.
Nie ma jeszcze komentarzy do tej treści.