CZY PRZEZNACZENIE MOŻNA ZMIENIĆ? CZY ŚMIERĆ MOŻNA OSZUKAĆ?
Nic nie jest równie niezrozumiałe jak śmierć dziecka. Ale ta śmierć jest wyjątkowa, gdyż okrutna w stopniu, w którym w zasadzie brakuje słów. Pojawia się tutaj pytanie: czy takie było przeznaczenie tej małej dziewczynki? Czy ta śmierć była „jej zapisana w gwiazdach”?
Kilka słów o samym dramacie. 10-letnia Kristina zaginęła w czwartek ok. 13. Wcześniej skończyła lekcje w szkole. miała udać się do pobliskiego Żarowa na lekcję śpiewu. Żeby tam dotrzeć, musiała minąć dom, w którym mieszkała z rodziną. Ostatnia widziała ją wychowawczyni. To było ok. 200 m od domu dziewczynki, tuż przy miejscowym boisku. To tam, na bramie prowadzącej do obiektu, znaleziono dżinsową kurtkę dziecka...
Kiedy ok. godz. 14 koleżanka Kristiny zaalarmowała jej bliskich, że dziewczynka nie dotarła na zajęcia, rozpoczęto poszukiwania. Najpierw przy pomocy szkoły, potem policji i Ochotniczej Straży Pożarnej. Ok. godz. 17:45 w lesie, w odległości 6 kilometrów od rodzinnej miejscowości dziecka, przypadkowi spacerowicze natrafili na zwłoki. Ciałko było częściowo roznegliżowane i – jak wynika z informacji od śledczych – pokłute ostrym narzędziem.
Śledczy nie mają żadnych wątpliwości, że to Jakub A. (22 l.) z zimną krwią zabił małą Kristinę z Mrowin. Przyznał się do winy, miał motyw, a wczesny obraz śledztwa wskazuje, że Jakub A. okrutną zbrodnię zaplanował w najdokładniejszych szczegółach. Bestialsko zamordował bezbronną Kristinkę, bo przeszkadzała mu w... romansie z matką dziewczynki.
Do naszego Projektu MESSING działającego w ramach FN przyszedł e-mail. Jego treść prezentujemy poniżej.
[…] Jestem wstrząśnięty śmiercią tej małej dziewczynki. Zastanawiam się, czy jest coś takiego jak przeznaczenie, które można zmienić? Czy była możliwość, aby odwrócić bieg wydarzeń, zatrzymać mordercę i sprawić, że to dziecko żyło by dalej? Ta sprawa jest wielkim znakiem zapytania dla teologów. Wyjaśnienie śmierci małych dzieci dla miłośników teorii „żyjesz-umierasz-sąd-potem raj lub trochę gorzej” jest po prostu niemożliwe. Bardzo interesuje mnie Państwa opinia.
Z poważaniem
[dane do wiad. FN]
Sprawa była przez nas poruszana wielokrotnie w serwisach, a także długo na ten temat rozmawialiśmy podczas ostatniego spotkania załogi FN w naszej Bazie. Oczywiście absolutna zgoda – śmierci małych dzieci jak tej dziewczynki wysadzają w powietrze teorie zakładające, że „jest tylko jedno życie”. Powtarzamy to od dawna.
Czy śmierć była jej pisana? To zależy. Należałoby sprawdzić jej poprzednie wcielenia, czy już wcześniej była „uwikłana karmicznie” więzami „przeznaczenia” ze swoim mordercą. Jeśli nie, to znaczy, że sprawca ma ‘jak w banku’ przed sobą lekcję, w której zrozumie swój błąd. Może to być z kolejne życie z tym dzieckiem lub bez niego – ale potężna lekcję dostanie na pewno.
Tak działo prawo karmy – prawo przyczyny i skutku, które jest miliard razy bardziej sprawiedliwe i bolesne niż tak uwielbiana przez Polaków kara śmierci (śmierć za śmierć itp.). Znając reguły wiedzy duchowej trzeba to powtarzać: nie wolno odbierać nikomu życia nawet w ramach zemsty i „wyrównywania rachunków”, co tak bardzo wielu osobom wydaje się sprawiedliwe. Sprawca powinien być izolowany nawet do końca życia, ale życia nie wolno odbierać. Gdyby ludzie domagający się „kary śmierci dla bydlaka” wiedzieli, że kiedyś w kolejnym życiu będzie musiał po stokroć odczuć to, co zrobił i milion razy przebije to „stryczek w zakładzie karnym” – wtedy nie domagaliby się kary śmierci (popiera ją blisko 70 proc. Polaków). Niestety w reinkarnację „nikt nie wierzy”, a mglista perspektywa „smażenia się w piekle grzesznika” tym bardziej do ludzi nie trafia, bo oni w sprawiedliwość po śmierci nie wierzą, a w życiu doczesnym – jak najbardziej…
Tak to jest z wiedzą duchową. Jej brak powoduje milion przeróżnych problemów w życiu ludzkości, ale to temat na zupełnie oddzielny tekst.
W temacie przeznaczenia – otrzymaliśmy bardzo ciekawy e-mail z opisem pewnego wydarzenia sprzed kilku dni.
From: […]
Sent: Monday, June 17, 2019 11:45 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Niezwykły zbieg okoliczności
Witam!
Chciałam podzielić się z Państwem sytuacją, która przydarzyła mi się wczoraj, a właściwie moimi odczuciami z nią związanymi, które jeszcze mocniej utwierdziły mnie w przekonaniu, że w naszym życiu nie ma przypadków.
Wczoraj pomimo nieznośnego upału i porannego wahania "iść, nie iść, iść nie iść - takie gorąco nie chce mi się, a dam sobie spokój...ale dawno nie byłam - może jednak pójdę" ostatecznie zdecydowałam się pójść do kościoła na mszę. Na marginesie napiszę, że jak już jestem w kościele, zawsze modle się do końca i czekam na błogosławieństwo - nie zdarza mi się wychodzić wcześniej, chyba że w przypadkach losowych.
Tym razem ksiądz wyjątkowo długo mówił kazanie, najpierw do dzieci, potem do dorosłych, w pewnym momencie wyłączyłam się i przestałam słuchać - trochę się już zirytowałam, bo trwało t naprawdę długo, ale myślę "ok - przyszłam to będę do końca". Jednak w pewnym momencie ksiądz poruszył bardzo drażliwą dla mnie kwestię ( nie ma znaczenia jaką ), w każdym razie zdenerwowałam się i jak - podkreślam- nigdy tego nie robię, tak teraz po prostu wyszłam w środku mszy. Nie raz zdarzało mi się nie zgadzać, z tym co mówią księża na kazaniu ale tym razem jakby coś kazało mi teraz po prostu wyjść ! Miałam iść do domu, ale w ostatniej chwili myślę, "a wstąpie sobie na loda" - to całkiem w drugą stronę, ale ok.
No do meritum:
Wracam z tym lodem, uszłam dwa kroki - leży nieprzytomny młody chłopak na chodniku. Upał 40 stopni, ludzie jacyś go mijają - nie bardzo zwracają na niego uwagę. Podchodzę, patrzę - oddycha, zaczynam go cucić, pytać, co się stało - nic, bez kontaktu, zero reakcji .Zatrzymał się jakiś starszy człowiek koło mnie i mówi" pani, on tu przed chwila jeszcze na schodach siedział", ale bardziej niż pomóc to widzę przyszedł popatrzeć. Rozglądam się - nikogo więcej nie ma. łapie za telefon, dzwonie po pogotowie, w międzyczasie jeszcze się pojawiła jakaś starsza para, ale ogólnie taki skwar że większość ludzi siedzi w domu. Dalej próbuje chłopaka cucić - zero reakcji. Karetka przyjeżdża prawie natychmiast. Zabierają go, nie wiem co z nim dalej - czy może był pijany, naćpany czy zemdlał, uderzył się w głowę - miał jakiś udar w tym skwarze czy co. Nie wiem, czy przeżył. Ale zrobiłam, co mogła, żeby mu pomóc.
Ale po tym wszystkim jak wracałam do domu poczułam ten wasz słynny"powiew kosmosu na plecach"!
Jasne że może by go znalazł i zadzwonił ktoś inny, ale ja zdałam sobie sprawę jakby Opatrzność w tej akurat chwili mi kazała najpierw w ten skwar w ogóle pójsć do tego kościoła, potem w tym a nie innym momemcie wyjść w środku kazania,nie iść prosto do domu tylko wrócić się na te cholerne lody - chociaż wiecznie sie odchudzam i unikam słodyczy .
Trudno to wytłumaczyć, ale ja naprawdę poczułam, ze tym momencie akurat tam miałam się znaleźć!
Niby zwykła historia, może nawet nie kwalifikuje się do waszego serwisu, ale ciągle to przeżywam i musiałam z kimś się podzielić. Wiem od zawsze, że naszymi krokami kieruje Opatrzność, ale ta historia utwierdziła mnie w tym jeszcze mocniej.
Pozdrawiam Zalogę. Życzę wszystkiego dobrego!
[…] ( imie do wiadomości redakcji )
Z tematem przeznaczenia zmierzył się także jasnowidz Krzysztof Jackowski w swoim najnowszym wideo-blogu. Polecamy jego uważne obejrzenie, gdyż wiele przemyśleń jasnowidza jest w 100 procentach zbieżnych z tym, jak my oceniamy ten temat na podstawie zebranego przez nas materiału przez ostatnie 30 lat.
Poniżej znajduje się lista komentarzy.
Wt, 25 cze 2019 23:23 | brak oceny
nihil-novi | Gość
Przeznaczenie można zmienić. Pionki wchodzą na planszę zdeterminowane, ale mamy interakcje między nimi i tysiące zmiennych - tak błahych z pozoru jak kierunek podmuchu wiatru, czy siła promieniowania słonecznego. Najważniejsze, że Gracze mają wolną rękę i mogą wpływać na wybory i ruchy pionków. Gdyby frakcje Graczy nie miały wpływu na rozwój wypadków , gra nie miałaby sensu, byłaby nudna. Oprócz tego bywają przypadki zupełnie losowe, gdzie za bieg wypadków za zgodą stron- odpowiada rzut kostki do gry.
Dziękujemy za ocenę.