start

Główna / Wspomnienia o Wolfie Messingu

Czw, 19 maj 2016 23:28 | Czytany: 6331x | Komentarzy: 0

Wolf Messing – człowiek legenda

Strona: 1 2 3

Po sześciu miesiącach, po serii pomyślnych występów w Berlinie, impresario ruszył z Wolfem w tournee po Europie, gdzie ten, demonstrując swój dar, spotykał się z Freudom i Einsteinem, a potem w Indiach - z Mahatmą  Gandhi i jeszcze z wieloma znanymi ludźmi tych lat.

W 1939 roku Wolf Messing uciekł z zajętej przez Niemców Polski. Przeszedł granicę ZSSR i był przyjęty przez Stalina, który, jakie to dziwne, uznał zdolności Messinga. Wypada żałować, że szczyt twórczego rozkwitu Wolfa Messinga przypadł na okres "kultu jednostki". Gdyby Wolf Grigorjewicz żył w innych czasach, w innych okolicznościach - kto wie, do jakich rezultatów i odkryć doszliby z jego pomocą psycholodzy. Niestety, warunki nie pozwoliły Messingowi  na realizowanie siebie w pełnej mierze i jego talent, najrzadszy psychologiczny fenomen, sprowadzał się tylko do rozrywkowych koncertów.

Poznałam Wolfa Grigorjewicza przed wojną, przypadkowo, kiedy mi, wtedy małej dziewczynce, powiedział, że wkrótce będzie straszna wojna. Było to na kilka dni przed 22 czerwca 1941 roku. Wszystko, co mi przepowiadał Messing, spełniło się.

Nasza przyjaźń umacniała się i zaczynałam zauważać, że on i jego małżonka odnoszą się do mnie, jak do bliskiego człowieka. Pewnego razu Wolf Grigorjewicz powiadomił mnie, że u jego żony, Aidy Michajłowny, wykryto złośliwą opuchliznę gruczołu mlecznego. Messing, wbrew uspakajającym zapewnieniom leczących lekarzy, absolutnie dokładnie przepowiedział dzień i nawet godzinę jej śmierci.

Istotnie, władał on czarodziejskim darem nie tylko czytania myśli w danej chwili, ale i przewidywania nadchodzących zdarzeń. I tak, Wolf Grigorjewicz przepowiedział dzień zwycięstwa nad faszyzmem, przewidział tragiczną śmierć kosmonautów: Władimira Komarowa i Jurija Gagarina i wiele innych zdarzeń. Wszystkie jego przepowiednie niezmiennie się spełniały.

Pracowałam w Instytucie Sercowo-Naczyniowej Chirurgii Akademii Nauk ZSSR im. Bakulewa. Piszę o tym dlatego, że w ścianach instytutu unosił się "duch Messinga". Bezsprzecznie miał on swój udział w poprawnym postawieniu diagnozy i wyleczeniu z chorób kilku wysoko postawionych pacjentów.

Przychodząc pewnego razu do pracy, dowiedziałam się, że nocą do Instytutu przyjęto ciężko chorego, dla którego na konsylium zebrały się wszystkie medyczne sławy. Przy głównym podjeździe stały czarne limuzyny, towarzyszące "karetce pogotowia", którą przybył nasz pacjent. Okazał się nim generał-pułkownik Żukowski, dowodzący wojenno-powietrznymi siłami Białoruskiego okręgu wojskowego, dawny przyjaciel Messinga. Stwierdzono u niego rozległy zawał z tworzącymi się otworami w sercowej przegrodzie. Operacyjne leczenie, podobnej dolegliwości, wcześniej nigdy nie było podejmowane.

Operować takiego ważnego pacjenta, miał prawo tylko sam dyrektor instytutu, profesor Burakowski. Ten wyraził obawę, że operacja tylko przyśpieszy koniec. Ale niczego nie podejmować – to fatalna strata czasu. Tylko po otrzymaniu rozkazu "z góry" Burakowski mógł podjąć ostateczną decyzję.

Zadzwonił Messing:

- Tajbele (tak nazywał mnie tylko Messing) - przekaż swojemu szefowi, aby natychmiast przystąpił do operacji. To mój przyjaciel i radzę nie tracić czasu, ani sekundy!

Opowiadam o wahaniach Burakowskiego, ale Messing przerywa mi:

- Wszystko zakończy się pomyślnie, zagoi się, jak na psie. A twój szef będzie przedstawiony do nagrody. Tak mu powiedz.

Nie widząc innej możliwości, Burakowski zgodził się na operację, licząc, prawdę mówiąc, tylko na cud.

Minęły pierwsze krytyczne dni i oto już Żukowskiego wypisują z kliniki im. Burdienko na rehabilitację - niebezpieczeństwo minęło. Burakowskiego natomiast mianowali członkiem-korespondentem Akademii Nauk Medycznych ZSSR i wręczyli order za pomyślnie przeprowadzoną operację.

Kiedy później zapytałam Wolfa Grigorjewicza, czy poszedł na ryzyko z generałem Żukowskim, radząc natychmiastową operację, Messing odpowiedział:

- O tym nawet nie myślałem. Po prostu w świadomości powstał łańcuszek: "Operacja-Żukowski-życie..." I wszystko.

Chcę opowiedzieć o jeszcze jednym z licznych przypadków przewidywania zdarzeń przez Messinga.

Przed budynkiem Centralnego Domu Pracowników Medycznych przewalało się ludzkie morze. Wzmocnione szeregi milicji ledwie powstrzymywały ludzi, którym nie udało się dostać biletu na jubileuszowy wieczór Wolfa Messinga. Wolf Grigorjewicz skończył właśnie 67 lat, ale wieczór przechodził pod znakiem świętowania jego sześćdziesięciopięciolecia. Widzieliśmy się przed jubileuszem. Zauważyłam jego nie najlepsze samopoczucie. Ale odwołać uroczystości nie wolno - było nim zbyt wielkie zainteresowanie. Messing nie wahał się, że jego niedomaganie jest wynikiem chronicznego zapalenia wyrostka. Zaproponowałam mu spotkanie z profesorem, doświadczonym chirurgiem. Wolf Grigorjewicz kategorycznie nie zgodził się, mówiąc, że po prostu nie ma prawa zawieść tylu ludzi.

Na następny dzień, po jubileuszowym wieczorze, zakomunikowano mi, że "karetka" odwiozła Wolfa Grigorjewicza w krańcowo ciężkim stanie do kliniki im. Botkina, gdzie czeka go pilna operacja: pękł zaropiały wyrostek robaczkowy, wywołując rozległe zapalenie otrzewnej.

W szpitalu Messing powitał mnie słabym uśmiechem, a kiedy pochyliłam się i pocałowałam go w czoło, to zrozumiałam, z jakim wysiłkiem przyszedł mu ten uśmiech: temperatura przekraczała 40 stopni. Trzymał się jednak dzielnie, na nic się nie skarżył, tylko oddech miał ciężki i przerywany. W jego sali leżał także młody chłopak, po prostu atleta. Wydawało się, że trafił tu z powodu nieporozumienia. Messing przechwycił moje spojrzenie w jego kierunku, kiwnął na mnie palcem i cichutko wyszeptał na ucho:

- Tajbele, lekarze pewnie uważają, że ze mną koniec, jestem gotowy... Nie! Widzisz tego atletę? Żal chłopaka - umrze... A mi jeszcze nie wolno. Na mnie jeszcze czekają delfiny.

Strona: 1 2 3


Komentarze (0)
Nie ma jeszcze komentarzy do tej treści.
* Informujemy, iż treści zamieszczane w komentarzach, lub innych rubrykach, w których internauta może dodać swój wpis nie są stanowiskiem Fundacji Nautilus i nie stanowią one odzwierciedlenia naszych poglądów, upodobań bądź sympatii. Fundacja Nautilus nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy zamieszczanych przez Użytkowników.

Nick / imię i nazwisko

Email

Treść komentarza:

Zabezpieczenie przeciw-spamowe

Ilość UFO na obrazie




* Publikując komentarz oświadczasz, iż zapoznałeś się oraz akceptujesz regulamin naszej strony.

Zapraszamy wszystkich chętnych do udziału w projekcie: redakcja@messing.org.pl
  www.nautilus.org.pl    English version    Kanał RSS

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.