Umrzesz w Koenigsbergu. Wolf Messing przepowiedział przyszłość Kaliningradu.
Człowiek z Jujuy
Po ukończeniu szkoły o Messingu długo nie wspominałem. Służba na łodzi podwodnej, nauka w akademii, delegacja za granicę – to były ważne sprawy. W 1996 roku przeszedłem do rezerwy i osiedliłem się w Kaliningradzie. Zacząłem pasjonować się turystyką ekstremalną: rozpoczęły się wędrówki po świecie. I oto w tym roku zaniosły mnie „wiatry” do Argentyny. A tam, w odległej górskiej prowincji (24 godziny piłowałem autobusem z Buenos Aires), z rażącą rosyjskie ucho nazwą Jujuy (czyta się chuchui), spotkałem pewnego mężczyznę - Ariela Corteza. Był on dyrektorem niedużej galerii artystycznej, co dla Indian z plemienia Keczua, jest wielką rzadkością. Nawiązaliśmy rozmowę i okazało się, że - ojciec Ariela spotykał się z Wolfem Messingiem, gdy ten przebywał na gościnnych występach w Argentynie. Wówczas, Wolf Grigorjewicz przepowiedział biednemu Indianinowi, że jego syn będzie malarzem. Przepowiednia się spełniła.
W tym momencie, przypomniałem sobie, co Messing, w odległym, 1970 roku powiedział. A powiedział mniej więcej to: odwiedzisz wszystkie kraje, gdzie byłem ja, Messing, a później resztę życia spędzisz szczęśliwie i umrzesz w mieście Koenigsberg. (nazwa Koenigsberg wydała mi się wtedy kompletną bzdurą – to, byłe niemieckie miasto, już od dawna było naszym Kaliningradem.)
Stop - myślę. Już byłem w Polsce, Niemczech, Austrii, Francji, Indiach i Argentynie. Oprócz tych krajów, Messing jeździł jeszcze do Japonii. Znaczy, pozostaje mi jeszcze tylko odwiedzić ten kraj, po czym Kaliningrad przemianują! Oto i zakończę swoje życie w Koenigsbergu.
Jeszcze jedna okoliczność, potwierdzająca proroctwo Messinga. Gdy tylko zacząłem przemyśliwać wyjazd do Japonii, naczelnik administracji Kaliningradu, Feliks Łapin publicznie opowiedział się za przywróceniem naszemu miastu historycznej nazwy - czyli Koenigsbergu. Więc czeka mnie jeszcze - wyjazd do Japonii...
A. Zacharow
źródło: http://www.rudnikow.com
Nie ma jeszcze komentarzy do tej treści.