Wielki jasnowidzący
Wolf Messing wierzył, że najlepszy jego przyjaciel, profesor Władimir Burakowski, który robił operację, uratuje go. Ale intuicja po raz ostatni nie zawiodła go: jasnowidz skonał, nie wychodząc z narkozy.
- Dlaczego o tym nikt nie powiedział wcześniej? - z niezadowoleniem powiedział dyrektor Instytutu Sercowo-Naczyniowej Chirurgii. - Jeśli nawet Messing uważał operację za nierozważną!
Wolf Messing umarł jako samotny człowiek. Nie było nawet komu wręczyć certyfikatu na grób. Długo leżał jako bezimienny na cmentarzu Wostriakowskim obok żony Aidy Michajłowny. Wiele lat później, na grobie wielkiego jasnowidza, postawiono skromną tablicę.
Urodził się on 10 września 1899 roku w małym miasteczku niedaleko od Warszawy. Parapsychologiczne zdolności ujawniły się u chłopca po potwornej tragedii: na jego oczach zabito matkę. Sąsiedzi przygarnęli chłopca na noc, a o świcie kazali udać się na stację i wsiadać do pierwszego trafiającego się pociągu.
Wolf tak też i zrobił. Ale zaledwie schował się pod siedzeniem, po wagonie już szedł kontroler. Chłopca zdjęło przerażenie. Z rozpaczy, chwycił z podłogi kawałeczek gazety i podał kontrolerowi, ze wszystkich sił mając nadzieję, że ten przyjmie go za bilet.
- Czego z biletem pod ławką jedziesz? - Zdziwił się mężczyzna i poszedł dalej.
Od tej minuty w podświadomości Wolfa obudziły się jakieś potężne siły, pozwalające mu oddziaływać na otaczających, czytać cudze myśli i przewidywać przyszłość...
Długo się tułał, zadawalając się przypadkowym kawałkiem chleba. W Berlinie, dokąd pewnego razu trafił, upadł w wyniku omdlenia z głodu. Jego ciało umieszczono w kostnicy i przed samą kremacją pewien student zauważył „u nieboszczyka” tętno.
Słynny profesor-neuropatolog Abel, został pierwszym człowiekiem, którego myśli, powracający do życia nieboszczyk odczytał i wypowiedział na głos.
Wolf Messing na grobie żony Aidy
Nie ma jeszcze komentarzy do tej treści.